poprawność językowa wing person

Znasz język obcy, albo nawet kilka, tworzysz posty, artykuły na blog, transkrypcje czy oferty i prowadzisz korespondencję z zagranicznymi klientami. I chociaż czujesz się dość swobodnie w tej komunikacji, to jednak wciąż jakiś natrętny głosik każe Ci się zastanawiać: „Czy moje treści na pewno są dobre? Czy nie popełniłem, żadnego błędu? Czy tak napisałby native?”. Jak sobie z tym radzić? Jak weryfikować swoje teksty i zyskać pewność, że są doskonałej jakości? Czy warto inwestować w proofreading i jak zrobić to mądrze? Jak ważna jest poprawność językowa w komunikacji pisemnej z klientami?

Kiedy planuję nowe treści do social mediów, bardzo staram się, żeby moje teksty były najwyższej jakości – przemyślane, inspirujące i zgodne z marką moich klientów, z ich strategią i wizją biznesu. Poprawność językowa to jeden z kluczowych elementów tego procesu. I przyznaję, że nie odpuszczam, dopóki nie jestem skrajnie zadowolona z efektów. Staram się, żeby materiały, które im przekazuję, były bezbłędne, wartościowe i dopięte na ostatni guzik.

Dlatego też zawsze przejmuję się, kiedy widzę, że klient coś po mnie poprawia. Nawet jeśli jest to drobiazg, jak literówka albo przecinek. Szczególnie w przypadku usług w języku obcym, na których jakości najbardziej mi zależy.

Żeby uniknąć takich sytuacji, przygotowałam całą procedurę tworzenia treści dla zagranicznych klientów, bądź rodzimych, którzy oferują swoje usługi za granicą. Ale o tym za chwilę.

POPRAWNOŚĆ JĘZYKOWA, CZYLI DLACZEGO WARTO WERYFIKOWAĆ SWOJE TREŚCI

poprawność językowa aplikacje

Mało kto o tym wie, ale pierwszy tom „Czasodziejów” tłumaczyłam, kiedy byłam w ciąży. Nigdy nie zapomnę tych długich godzin spędzonych przed komputerem, z kotem wtulonym w mój niekurczący się brzuch. O perypetiach i zgryzotach, związanych z tym tłumaczeniem pisałam w jednym z początkowych wpisów na blogu oraz opowiadałam w podcaście o tym, jak nie zostałam sławną tłumaczką.

Jak możesz się domyślić, nie było to łatwe zadanie. A jednocześnie byłam bardzo emocjonalnie związana z moją wersją książki Natalii Sherby. I jakby to było wczoraj pamiętam, jak trudno było mi znieść jakąkolwiek krytykę. Ba, żeby tylko krytykę. Byłam bojowo nastawiona do każdej sugestii redaktora, bez względu na to, czy była ona słuszna, czy też nie.

Z tego powodu wiele cennych uwag odrzuciłam, co później dość uszczypliwie wytknęło mi paru uprzejmych i wrażliwych na puryzm językowy krytyków literackich.

I chociaż wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy, teraz już wiem, że taka postawa daleko mnie nie zaprowadziła. I Ciebie również nie zaprowadzi. Zwłaszcza, jeżeli chcesz oferować coraz lepsze usługi i tworzyć dobre produkty w języku obcym.

POPRAWNOŚĆ JĘZYKOWA – JAK O NIĄ ZADBAĆ

jak sprawdzić poprawność językową

Bycie Zosią-Samosią ma wiele zalet (szczególnie dla naszych klientów), ale może być też zmorą, jeśli chodzi o dopracowywanie zadań do perfekcji. A ideały, jak wiemy, nie istnieją 😉

Dlatego teraz, pracując na swoim i oferując usługi w języku obcym, staram się zawsze realnie oceniać swoje kompetencje językowe. I nigdy nie ufam im w stu procentach. Innymi słowy, wolę sprawdzić poprawnoć językową i zweryfikować, czy do mojej pracy nie wkradł się błąd, niefortunne tłumaczenie, nietrafione słówko czy też jakiś polonizm (albo rusycyzm). I dotyczy to nie tylko postów na Facebooku czy artykułów, ale również korespondencji z klientami.

Z jakich narzędzi korzystam?

1) Grammarly – to mój numer jeden, jeśli chodzi o wszelkie teksty w języku angielskim. Sprawdzam w nim nie tylko pisownię i interpunkcję, ale również dopasowuję styl moich komunikatów.

Mała wskazówka: nie korzystaj wyłącznie z aplikacji Grammarly, zainstaluj też nakładką na Chrome lub inną przeglądarkę. Dlaczego? Ponieważ aplikacja może chwilowo nie działać lub nie wychwyci wszystkich błędów, które wyświetlą Ci się na przykład, kiedy wkleisz tekst do edytora w WordPressie albo w Google Sheets.

2) Language Tool – z tego narzędzia korzystam w przypadku tekstów w języku polskim i rosyjskim. Trzeba jednak uważać, żeby przypadkowo nie skasować poprawionych treści z edytora online, ponieważ nie da się ich odzyskać za pomocą sekwencji CTRL+Z.

3) Hemingway App – ta aplikacja to moje odkrycie ostatnich tygodni. Natrafiłam na nią podczas pisania artykułu o systemie podatkowym w jednym z państw azjatyckich. Teksty był na tyle toporny, że chciałam w jakiś sposób ułatwić czytelnikom opisywane w nim zagadnienia. I w tym właśnie pomogła mi Hemingway App. Edytor pozwala Ci uwolnić Twój tekst od nudnych i skomplikowanych słów, które utrudniają zrozumienie tekstu. Do tego działa w trybie offline i można wykupić dożywotnią licencję za niecałe 20$.

4) Thesaurusczyli, krótko mówiąc, zbiór synonimów. Najlepiej taki, który jednocześnie wskazuje antonimy, przykłady użycia i rating popularności danej frazy w sieci.

5) Forvo – przewodnik po wymowie. Serwis umożliwiający odsłuchiwanie wymowy słów w wielu językach, który zachwalałam już w podcaście o aplikacjach do nauki języków.

DWIE NAJWAŻNIEJSZE METODY, KTÓRE STOSUJĘ TWORZĄC TREŚCI W JĘZYKU OBCYM

poprawność językowa narzędzia

Nawet najlepsze narzędzie, aplikacja czy edytor nie zastąpi kompetencji specjalisty.

Dlaczego?

Z kilku powodów:

  • nie zna kontekstu,
  • ocenia tekst pod kątem językowym, a nie merytorycznym,
  • nie przekaże intencji i ładunku emocjonalnego, jaki chcesz zawrzeć w swojej komunikacji,
  • nie zna wizji i strategii, którym podporządkowane są Twoje treści.

Dlatego też, chcąc zadbać o poprawność językową, kiedy tworzę posty dla klientów czy też buduję oferty i komunikaty, przede wszystkim:

1) Robię proofreading, bazując na własnej wiedzy, intuicji i doświadczeniu.

Oznacza to, ni mniej, ni więcej, że każdy stworzony komunikat w języku obcym czytam, a w sumie sczytuję na głos. Ponieważ dopiero wtedy jestem w stanie ocenić, czy jest on prawidłowy, czy czyta się lekko i czy jego struktura jest prawidłowa. Łatwiej mi też wówczas wychwycić potencjalne błędy.

2) Stosuję zasadę dwóch par oczu, czyli The Four Eyes Principle ( Two-man rule).

Każdy materiał – posty, artykuły, transkrypcje – daję do weryfikacji drugiej osobie z zespołu, albo sama weryfikuję materiały, które deleguję komuś innemu. Po co? Gdyż nie bez powodu istnieje powiedzenie: „Co dwie pary oczu to nie jedna”!

Wiele lat pracy z językiem nauczyło mnie dystansu do tworzonych treści. Podobnie jak z każdą redakcją, warto mieć kogoś, kto spojrzy na tekst na świeżo, pod innym kątem i z innej perspektywy. Oceni jego zrozumiałość i wychwyci to, co autowi może zwyczajnie umknąć.

Stąd też wiem, że materiały, które przekazuję moim klientom, przechodzą bardzo skrupularną obróbkę na naszej firmowej taśmie produkcyjnej 😉

Chcesz dowiedzieć się więcej o wsparciu w języku obcym? Napisz do mnie!


podcast agnieszka papaj-żołyńska

Podobał Ci się ten artykuł? Zostaw komentarz albo poleć go osobie, która może skorzystać z zawartych w nim wskazówek.

Jeżeli chcesz posłuchać innych odcinków podcastu „Biznesowe Potyczki Językowe”, zajrzyj do zakładki PODCAST lub zasubskrybuj mój kanał na Spotify.

Zapraszam Cię też na mój FANPAGE.

A jeśli interesuje Cię temat komunikacji językowej, transkrypcji, podcastów, szukasz tłumacza, copywritera albo Wirtualnej Asystentki – skorzystaj z bezpłatnej konsultacji i przekonaj się, w jaki sposób mogę wesprzeć Twój biznes!

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

INSTAGRAM