Podobno człowiek uczy się na błędach. I głęboko wierzę, że tak jest, zwłaszcza że w tej dziedzinie zaliczyłam już kilka spektakularnych wpadek. Ale cóż mogę powiedzieć? Jeśli chodzi o tłumaczenia literackie, po prostu nie umiem się powstrzymać. Chcesz wiedzieć, o co chodzi? Wysłuchaj najnowszego odcinka podcastu i poznaj projekt, dla którego straciłam głowę.
Swoją pierwszą książkę przetłumaczyłam jeszcze na studiach, a po niej kilka następnych. Nie mogę jednak powiedzieć, że odniosłam oszałamiający sukces. Opowiadałam tę historię już kilka razy, więc jeżeli jesteś ze mną od początku, to na pewno doskonale ją znasz. Nagrałam nawet specjalny odcinek, w którym zdradzam, dlaczego nie zrobiłam światowej kariery jako tłumacz. A musisz wiedzieć, że tłumaczenia literackie to mój największy konik, jeśli chodzi o język obcy.
Niemniej, z każdej współpracy z wydawnictwami wyniosłam mnóstwo wniosków. I to właśnie te doświadczenia sprawiły, że postanowiłam spróbować ponownie, ale tym razem porządnie, skutecznie i na własnych warunkach. W końcu do trzech razy sztuka, prawda? 😉
TŁUMACZENIA LITERACKIE – MOJE CASE STUDY
„W Otchłani Imatry”, „Pierścień węża”, „Czasodzieje” tom I i II – każdy z tych projektów był dla mnie niesamowitą przygodą oraz wyzwaniem. A także pozwolił mi stworzyć bogate portfolio… błędów, które popełniłam na początku mojej translatorskiej kariery.
JAKIE TO BŁĘDY?
- Nie znałam rynku wydawniczego
- Nie miałam wiary w siebie i swoje umiejętności;
- Brak szczegółowo rozpisanej strategii i planu promocji;
- Brak podpisanej umowy przed rozpoczęciem pracy i nieprecyzyjnie określona kwestia praw autorskich do tłumaczenia;
- Fatalna wycena – tłumaczenie literackie z przełomu XIX i XX wieku, koloryt lokalny, zróżnicowanie językowe, gwara, a ja… policzyłam stawkę jak dla żółtodzioba. Nie umiałam kompletnie docenić swojej pracy. A była warta o wiele więcej.
To tylko część rzeczy, o których nie pomyślałam, nie przewidziałam lub zwyczajnie nie miałam o nich pojęcia. I dlatego obiecałam sobie, że następnym razem będę mądrzejsza.
Czy mi się to udało?
TŁUMACZENIA LITERACKIE – SKĄD POMYSŁ NA RUNDĘ TRZECIĄ
Przyznam, że podchodziłam do tego tematu parokrotnie. Zwyczajnie bałam się ponieść porażkę. Bo mimo że pracowałam już w kilku wydawnictwach i wydałam własną książkę w self-publishingu, nadal zbyt mało wiem na ten temat.
Zresztą, tych rzeczy, których się obawiałam, było zdecydowanie więcej. Martwiłam się, że:
- nie udźwignę sama tego projektu,
- zabraknie mi czasu na jego realizację,
- nie ogarnę promocji książki w social mediach,
- żaden autor nie zgodzi się sprzedać mi praw do tłumaczenia.
Tyle tylko, że żaden z tych strachów nie był w stanie mnie powstrzymać. Zwłaszcza że do gry wkroczył #TeamPWD – Karolina Brzuchalska i Gina Szelejewska, które przekonały mnie, żeby spróbować.
Chcesz wiedzieć, jak to było?
Kiedy pierwszy raz przemknęło mi przez myśl, że chciałabym przetłumaczyć tę serię, zbyłam ten pomysł. Wydawało mi się, że jest zbyt szalony nawet jak na taką fankę rosyjskiej fantastyki jak ja. Zwłaszcza że w 2020 roku autorkę ogłoszono najpopularniejszą pisarką dla kobiet w Rosji! Pokonała nawet bestsellerowych autorów kryminałów – Darię Doncową i Borysa Akunina.
I chociaż całą serię – 8 tomów! – czytałam 3 razy i znam jej bohaterów na wylot, nie byłam pewna, że jestem w stanie udźwignąć ten projekt i przekonać autorkę, że jestem najlepszą Matką Chrzestną dla jej literackiego dziecka. Ale dziewczyny we mnie wierzyły. Powiedziały:
„Działaj! Pisz do autorki. Zrobimy to razem!”
I tak zrobiłam! W końcu oficjalnie mogę napisać – będzie projekt tłumaczeniowy! I to nie byle jaki! Od kobiet dla kobiet:
- z nutką romansu,
- szczyptą fantastyki (no, taką większą😉 ),
- i rozbudowanym wątkiem detektywistycznym.
Właśnie zaczynam pracę nad tłumaczeniem i już wiem, że to będzie prawdziwa petarda. Zwłaszcza że tym razem wiem, jak zrobić to dobrze.
TŁUMACZENIA LITERACKIE – JAK SIĘ ZA TO ZABRAĆ?
Najbliższe 3-4 miesiące będą dla mnie sporym wyzwaniem. Zwłaszcza że ostatnią książkę tłumaczyłam w 2017 roku. Ale za to w międzyczasie pracowałam nad kilkoma projektami literackimi w social mediach – no i wydałam własną książkę „Podcast w biznesie”. Mogę więc śmiało powiedzieć, że jestem „na świeżo” 😉
O co jeszcze warto zadbać, aby projekt tłumaczeniowo-wydawniczy miał szansę na sukces? Skąd wiem, że tym razem robię wszystko, jak trzeba?
- Nie działam sama – to będzie projekt zespołowy.
- Nie robię go z byle kim – mam na pokładzie wspaniałe specjalistki od redakcji, korekty i self-publishingu.
- Mam doświadczenie, które wyniosłam z poprzednich projektów.
- Działam na własnych zasadach – przeszłam tę drogę już kilka razy, ale teraz panuję nad całością i nie jestem uzależniona od wydawnictwa.
A jeśli chodzi o sam proces tłumaczeniowy, stosuję się do 4 zasad:
- Tworzę słownik pojęć i bohaterów, który pomoże mi zrekonstruować świat przedstawiony i stworzyć idealne polskie odpowiedniki rosyjskich postaci, miejsc czy zjawisk.
- Jestem w kontakcie z autorką, która wyjaśnia, rozwiewa moje wątpliwości i odpowiada na wszelkie pytania.
- Zamierzam konsultować się ze społecznością, do której skierowana będzie seria. Wasze zdanie też jest dla mnie ważne.
- Zadbam o promocję i aktywne działania w social mediach – również w podcaście – aby stopniowo budować relację z przyszłymi czytelnikami 🙂
Ja jestem gotowa na kolejną literacką przygodę, a Ty? 😉
Podobał Ci się ten artykuł? Zostaw komentarz albo poleć go osobie, która może skorzystać z zawartych w nim wskazówek.
Jeżeli myślisz o własnym podcaście, zamów moją książkę „Podcast w biznesie”! Dołącz też do grupy FB „Podcast w biznesie – grupa wsparcia dla podcasterów”.
Jeżeli chcesz posłuchać innych odcinków podcastu „Biznesowe Potyczki Językowe”, zajrzyj do zakładki PODCAST lub zasubskrybuj mój kanał na Spotify.
Zapraszam Cię też na mój FANPAGE.
A jeśli interesuje Cię temat komunikacji językowej, transkrypcji, podcastów, szukasz tłumacza, copywritera albo wsparcia w prowadzeniu social mediów – skorzystaj z bezpłatnej konsultacji i przekonaj się, w jaki sposób mogę wesprzeć Twój biznes!
0 komentarzy