tłumacz w akcji wing person

Każde tłumaczenie jest inne. I to nie tylko z tak prozaicznego powodu, jak różni autorzy, styl czy fabuła książki. Jest pewien irytujący aspekt przekładów literackich, który spędza sen z powiek bez względu na to, jakie masz doświadczenie i ile książek liczy Twoje portfolio. Co mam na myśli? Są to przyzwyczajenia, zgubne nawyki i niekończąca się lista wyzwań, które frustrują Cię podczas pracy. Chcesz poznać największe z nich? To świetnie! Dziś pokażę Ci, jak radzi sobie tłumacz w akcji i z jakimi dylematami mierzy się na co dzień.

Na zegarku parę kwadransów po północy i nawet nocolubny mąż odpłynął w objęcia Morfeusza. Kot skapitulował i zezuje na mnie z kuchennej szafki, a syn pochrapuje za ścianą. I tylko ja ślęczę przy biurku, i klnę na czym świat stoi, po raz enty poprawiając ostatni akapit. Ot, tłumacz w akcji, noc jak każda. Kończę właśnie tłumaczenie pewnej bardzo starej książki. Irytuję się tak mocno, że gdyby autor od kilku dekad nie przewracał się w grobie, to w przypływie histerii sama bym go tam wpędziła.

 

Bo jak on może tak pisać?! A ja nie mogę tego poprawić!

Niestety, mój zawód, chociaż wspaniały i frapujący, ma też swoje kiepskie momenty. Na przykład, kiedy wiem, że coś mogłoby brzmieć lepiej, ale nie powinnam ingerować w oryginalny tekst. Albo kiedy autor upodobał sobie jakieś słowo czy sformułowanie i namiętnie wciska je do co drugiego akapitu.

TŁUMACZ W AKCJI – WYOBRAŻENIA

VS. RZECZYWISTOŚĆ

dylematy tłumacza wing person

Kiedy 10 lat temu rozpoczynałam pracę nad moim pierwszym tłumaczeniem, wydawało mi się, że największym wyzwaniem będzie warstwa językowa – nieznane dialekty, neologizmy, wiersze, powiedzonka czy nieprzekładalne 1:1 przysłowia. I owszem, te elementy nadal znajdują się na mojej liście top problemów, z którymi trzeba się zmierzyć.

Opowiadałam o nich w 59. odcinku podcastu, ale dziś w kilku słowach Ci o tym przypomnę! Na jakie pułapki napotyka tłumacz podczas pracy?

Oto 3 najbardziej uciążliwe:

1. Neologizmy i zapożyczenia

Z tymi pierwszymi jeszcze nie jest tak źle. Tutaj najczęściej puszczam wodze fantazji (swojej lub cudzej). Natomiast zapożyczenia to moja pięta achillesowa. Sama jestem nimi na wskroś przesiąknięta i w swój obiektywizm zwyczajnie nie wierzę. Namiętnie stosuję konstrukcje typu: „w każdym bądź razie”, „nie wiedzieć dlaczego” czy „rzecz w tym”. Na szczęście przy obecnym tłumaczeniu mam duet redaktorsko-korektorski, który nie spocznie, dopóki nie wytropi każdej kalki 😉

2. Przysłowia i powiedzenia oraz realia danego kraju

To zazwyczaj długie godziny spędzone na poszukiwaniu idealnego odpowiednika, którego często po prostu nie ma. Można je wyciąć i udać, że ich tam nie było. Można zrekompensować, dodając gdzieś indziej coś od siebie. W ostateczności można dać przypis. Słowem, można wszystko, ale kosztem oryginału. Za każdym razem zubożamy w ten sposób kontekst historyczno-kulturowy i koloryt miejsca czy epoki, której książka dotyczy.

Z drugiej strony czy zawsze będzie on zrozumiały? Na pewno każdy z Was wie, czym jest matrioszka. Ale czy zrozumiecie, gdy napiszę, że przed chwilą zadzwonił do mnie telefon, wygrywając melodię Troje z Prostokwaszyna? Nie sądzę. A jeśli zabrzmiałby motyw z Bolka i Lolka? Tyle że nie jest to zgodne z oryginałem i z wielu przyczyn mało prawdopodobne.

Co zatem wybrać? Brak zrozumienia czy brak logiki? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi 🙂

3. Zróżnicowanie językowe

To temat rzeka. Chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy, z którą spotkałam się dekadę temu jako początkujący tłumacz. Słownictwo potoczne, żargon, dialekty i gwary, stylizacje – to wszystko powinno znaleźć odzwierciedlenie w przekładzie.

 

TŁUMACZ W AKCJI – NAJWIĘKSZE GRZESZKI I DYLEMATY

tłumacz w akcji

Wspomniane pułapki potrafią nieźle utrudnić pracę nad tłumaczeniem, ale to nie one są największym wyzwaniem – przynajmniej moim! Zdecydowanie większą krzywdę tłumaczonemu dziełu może wyrządzić… Twoja głowa!

W jaki sposób? Oto 5 soczystych przykładów:

1. Prokrastynacja

Bo za dużo pracy, bo za trudno, bo nie wiem, jak to przetłumaczyć, bo nikt mi za to nie płaci, bo mam mnóstwo czasu, bo mam tego czasu za mało… Tych „bo” może być bardzo dużo. Zresztą, jak to mówią, kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu 😉

2. Strach przed krytyką

Zwłaszcza u początkujących tłumaczy lub tych, którzy już się kiedyś z taką krytyką zetknęli 🙂

3. Poprawianie stylu autora 

Pół biedy, jeśli pisarz faktycznie ma „to coś” – talent, dar, sprawność językową i stylistyczną. Ale jak wiemy, różnie z tym bywa. Czasem po przetłumaczeniu sama muszę się poważnie zastanowić czy to brzmi po polsku. I jak to się w ogóle mówi! Ręce mnie świerzbią za każdym razem, kiedy widzę to samo imię w trzech zdaniach pod rząd. Zmieniać – nie zmieniać?

Zazwyczaj staram się stosować zasadę złotego środka – nie ingerować zbyt w oryginał, ale jednocześnie wcielić się w rolę czytelnika, który ma z tego czytania czerpać jakąś przyjemność.

4. Brak współpracy między tłumaczem a redaktorem

Najlepiej, kiedy możesz usiąść i wszystko przegadać, ale nie zawsze się da. Online sprzyja nieporozumieniom. A jeśli do tego tłumacz jest bardzo wrażliwy na punkcie swojego dzieła, współpraca z nim może być nie lada wyzwaniem.

5. Kompensacja oraz dopisywanie fragmentów od siebie

Przyznaję, zdarza mi się dopisywać coś od siebie. Ale konia z rzędem temu, kto potrafi tego uniknąć! Ile razy, czytając książkę, zastanawiacie się, dlaczego ten język jest taki naiwny? Dlaczego trzy razy pod rząd w jednym akapicie pojawia się słowo „mężczyzna”? Dlaczego bohater „powiedział”? A nie mógł rzec/oznajmić/odezwać się/przemówić/poinformować? Dlatego niejednokrotnie zmieniam szyk zdania lub przekopuję słownik synonimów w poszukiwaniu idealnego wariantu. Zlinczujcie mnie za to, ale czasami nie mogę się powstrzymać!

 

Co dopisałbyś do tej listy? Na pewno sporo!

Dla mnie największym wyzwaniem jest obawa przed krytyką – zarówno ze strony czytelników, jak i kolegów po fachu.

Dlatego warto pamiętać, że ilu jest tłumaczy danego języka, tyle może powstać różnych wersji tej samej książki. I ta „nie moja” wcale nie musi być lepsza ani gorsza. Będzie po prostu inna.

This image has an empty alt attribute; its file name is Kopia-Ogólny-–-Podróżniczy-Blog-Tytul-iPhone-Uklad-1024x1024.png

Podobał Ci się ten artykuł? Zostaw komentarz albo poleć go osobie, która może skorzystać z zawartych w nim wskazówek.

Jeżeli myślisz o własnym podcaście, to zamów moją książkę „Podcast w biznesie”! Dołącz też do grupy FB „Podcast w biznesie – grupa wsparcia dla podcasterów”.

Jeżeli chcesz posłuchać innych odcinków podcastu „Biznesowe Potyczki Językowe”, zajrzyj do zakładki PODCAST lub zasubskrybuj mój kanał na Spotify.

Zapraszam Cię też na mój FANPAGE.

A jeśli interesuje Cię temat komunikacji językowej, transkrypcji, podcastów, szukasz tłumacza, copywritera albo wsparcia w prowadzeniu social mediów – skorzystaj z bezpłatnej konsultacji i przekonaj się, w jaki sposób mogę wesprzeć Twój biznes!

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

INSTAGRAM