Myślisz, że MaxieDISC to kolejne narzędzie, które szufladkuje ludzi i nic z tego nie wynika? Jesteś niebieski / czerwony / zielony / żółty – i co z tego? Przecież nie da się dopasować czterech kolorów do kilku miliardów ludzi tak, aby wszystko pasowało, prawda? A jednak! Model DISC potrafi wywrócić relacje z klientami do góry nogami i sprawić, że nie będziesz obgryzać paznokci na myśl o kolejnym spotkaniu z szefem, zespołem czy potencjalnym partnerem biznesowym. Nie wierzysz? To dziś pokażę Ci dwie sytuacje biznesowe, w których wszystko poszło nie tak! A które mogły wyglądać zupełnie inaczej, gdybym wiedziała, jak wykorzystać to narzędzie.
Nie jestem psychologiem, nie znam magicznego zaklęcia na dogadanie się z klientem i niestety nie umiem czytać w myślach. I zakładam, że Ty też nie (no, może poza tym pierwszym)!
Ale na szczęście mam narzędzie, które zdecydowanie ułatwia mi komunikację, jest moim partnerem w biznesie, tiarą przydziału, która szybko i skutecznie pomaga mi ocenić, jak dopasować styl rozmowy do osoby po drugiej stronie. Tym narzędziem jest MaxieDISC.
Ale nie zawsze tak było. We wstępie obiecałam Ci dwie sytuacje biznesowe z mojego podwórka, które pokazały mi, jak fatalnie mogą wyglądać relacje zawodowe (i prywatne), gdy obie strony nie wiedzą, z jakim kolorem mają do czynienia. Poznaj te case studies i wyciągnij wnioski z moich błędów!
DWIE SYTUACJE BIZNESOWE, KTÓRE ZAWALIŁAM PO CAŁOŚCI
SFRUSTROWANY ZESPÓŁ
Pierwsza z nich miała miejsce, gdy pracowałam na etacie jako team leaderka zespołu zdalnej obsługi klienta. Miałam w drużynie świetne ekspertki, zorganizowane, wyszkolone, empatyczne. Potrafiły odpowiedzieć niemal na każde pytanie klienta – tak świetnie znały ofertę firmy i branżę, w której działałyśmy. Wyzwaniem było jednak wprowadzanie jakichkolwiek zmian – szło to powoli i wymagało szczegółowego, kompleksowego przeszkolenia.
Tymczasem firma dążyła do wdrożenia nowych narzędzi – komunikacji online, telefonów na żądanie, obsługi chatu, itp.
I to najlepiej na wczoraj, bez procedur czy dodatkowego czasu na testy.
Niejeden raz zdarzało się też, że o nowych promocjach dowiadywałyśmy się od klientów, którzy otrzymali ofertę w mailingu lub znaleźli informację na naszej stronie. Rzucone na głęboką wodę, dziewczyny nie wytrzymały presji i w ciągu zaledwie kilku tygodni mój team wykruszył się i zostałam sama jak palec.
Dlaczego tak się stało? Z prostego powodu – potrzeby mojego zespołu nie zostały zaspokojone, nie mogły pracować w zgodzie ze swoim naturalnym stylem działania (domyślasz się, którym?).
Z tego powodu stopniowo narastała w nich frustracja, stres, wypalenie. Aż w końcu pękły. Pech chciał, że wszystkie jednocześnie.
Na szczęście za drugim razem byłam mądrzejsza i bogatsza o wiedzę ze szkoleń MaxieDISC. Zbudowałam od zera zespół, który pracował w tym składzie jeszcze długo po tym, jak ja sama odeszłam z etatu na swoje.
KLIENCI WIDMO
Druga sytuacja biznesowa wydarzyła się, gdy pracowałam jako wirtualna asystentka. Koleżanka po fachu poleciła mi klienta, który potrzebował researcherki, która będzie obsługiwać jego projekt w języku angielskim. Klient deklarował kilkadziesiąt godzin w miesiącu.
Przyzwyczajona do zdalnej komunikacji za pomocą narzędzi typu Trello czy Asana, cyklicznie sprawdzałam zadania, robiłam raporty, odhaczałam zadania i czekałam na kolejne powiadomienie z aplikacji. Typowa praca od A do B, nic ponad to, co w projekcie. Zupełnie jak mój mąż z listą zakupów w Lidlu 😉
Po kilku tygodniach zlecenia zaczęły przychodzić rzadziej, aż w końcu powiadomienia umilkły. Mimo kilku maili z mojej strony klient przepadł jak kamień w wodę. I do tej pory nie usłyszałam od niego ani słowa.
Wyjaśnienie przyszło zupełnie nieoczekiwanie, gdy asystentka, która mnie rekrutowała, po jakimś czasie puściła ponownie to samo ogłoszenie. Spytana, o co chodzi, wyjaśniła, że klient nie tego ode mnie oczekiwał. Że szukał osoby bardziej aktywnej, proponującej, która włączy się do życia firmy. Tymczasem miał wrażenie, że prowadzi dialog z robotem.
Ta sytuacja uderzyła mnie podwójnie, ponieważ z jednej strony, klient nie dał sygnału, że coś jest nie tak. A z drugiej – ja nie paliłam się do tego, aby poznać jego potrzeby. Wykonywałam zadania i komunikowałam się po swojemu, tak jak sama lubię. I ta komunikacja zawiodła. A raczej jej brak.
Nawiasem mówiąc, to wtedy podjęłam decyzję, że muszę nauczyć się, jak robić to lepiej! I wtedy trafiłam na szkolenie i certyfikację z MaxieDISC. Był to mój trzeci kontakt z tym narzędziem i stwierdziłam, że to nie może być przypadek!
Przydarzyła Ci się kiedyś podobna sytuacja? Miałaś w garści świetne zlecenie i klient nagle zniknął z pola widzenia? Wszystko szło świetnie podczas rozmowy, ale Twój rozmówca nie podjął decyzji o podpisaniu umowy? A Ty, zamiast cieszyć się z nowej współpracy, siedziałaś i biłaś się z myślami – co poszło nie tak?
MASTERCLASS MAXIEDISC – SKORZYSTAJ Z MOJEJ WIEDZY
Kolory relacji to nie tytuł serialu. MaxieDISC to skuteczne narzędzie, które pomoże Ci łatwiej współpracować z innymi – klientami, zespołem, partnerami biznesowymi. Chcę Ci pokazać, jak z niego korzystać!
Już 4 października poprowadzę trening Masterclass “Mów językiem klienta”! Na spotkaniu omówimy cztery style myślenia MaxieDISC, które są kluczem do lepszego zrozumienia naszych klientów – i nie tylko!
Dowiesz się:
- jak zachowują się poszczególne typy klientów,
- w jaki sposób z nimi rozmawiać,
- jakich sformułowań unikać.
Poznasz też DWA PYTANIA, dzięki którym zaczniesz z łatwością rozpoznawać style MaxieDISC i błyskawicznie dopasowywać do nich swoją komunikację!
Premierowa cena będzie dostępna tylko w tej edycji, a każda osoba, która go zakupi, dostanie dożywotni dostęp do nagrania i bonusy, o których opowiem podczas spotkania.
To co?
Chcesz być ekspertem w rozumieniu i obsłudze różnych stylów myślenia klientów? Zacznij działać już dziś!
0 komentarzy