Kiedy wyjeżdżałam na studia do Moskwy, musiałam zmierzyć się z wieloma przekonaniami. Były to zarówno stereotypy, w które wierzyli moi bliscy, jak i moje własne lęki, obawy przed pobytem w samym sercu Rosji. Jak sobie poradziłam? Czego nauczył mnie semestr za granicą? I jak w ogóle wygląda życie i nauka w jednym z najdroższych miast na świecie?
Na stypendium do Moskwy dostaje się zazwyczaj czwórka najlepszych studentów z Instytutu Filologii Rosyjskiej. Nic więc dziwnego, że nie wierzyłam w to, że kiedykolwiek zobaczę na żywo te wszystkie miejsca, o których czytałam w podręcznikach do nauki języka. Wyobraźcie sobie moją radość w momencie, kiedy dowiedziałam się, że to właśnie ja spędzę semestr w Instytucie im. Aleksandra Puszkina. Co ciekawe, poziom mojej ekscytacji był odwrotnie proporcjonalny do tego, co czuli moi znajomi i rodzina.
Rosja to stan umysłu
„Nie wsiadaj do metra! Ani do taksówki!”, „Nie przechodź przez ulicę!”, „Siedź w akademiku!”, „Uważaj na zamachy! I na terrorystów!” – to tylko niektóre ze wskazówek, które słyszałam od najbliższych przez dobre kilka miesięcy przed wyjazdem. Bo prawda jest taka, że o życiu w Rosji większość z nas wie tylko tyle, ile usłyszy w radiu czy zobaczy w wiadomościach.
I chociaż wyjazd do Rosji, to nie to samo, co wakacje w Chorwacji, to i tak nie powinno się tak demonizować kraju, którego nigdy nie widziało się na własne oczy. A zobaczyć warto.
Dlatego, żeby przybliżyć Wam nieco realia tego państwa, przygotowałam dla Was kilka faktów o życiu w Rosji, o których prawdopodobnie nie macie pojęcia.
Życie w Rosji – Proces niemalże jak u Kafki
Jeżeli kiedykolwiek wyjeżdżaliście na Wschód, doskonale zdajecie sobie sprawę, z jaką papierologią się to wiąże. Zaproszenia, wizy, zgody, formularze, potwierdzenia, kwity… ilość makulatury, jaką trzeba wypełnić, żeby w ogóle przekroczyć granicę, przyprawiłaby obrońców lasów o pewny zawał. A to dopiero początek, ponieważ po drugiej stronie czeka Was dokładnie to samo.
Pomijając kwestie formalne, na te kilka miesięcy trzeba się także przygotować. Zwłaszcza jeśli wyjeżdżasz w środku zimy, a w perspektywie masz jeszcze dwie inne pory roku. Do tej pory mam w telefonie zdjęcie walizki i plecaka, które towarzyszyły mi w wyprawie koleją (niemalże) transsyberyjską. Przepakowywałam się z pięć razy. Ale kiedy już dotarłam na miejsce, wiedziałam, że każda minuta przygotowań była tego warta.
Standardy życia, czyli koloryt lokalny
Przez prawie pół roku życia na trzynastym piętrze akademika, ulokowanego niemalże na obrzeżach miasta nauczyłam się więcej słownictwa użytkowego niż przez pięć lat studiów. W końcu jakoś trzeba było wytłumaczyć konserwatorom, że spłuczka nie działa, zawór wypadł albo wysadziło korki, ponieważ współlokatorka znów zapomniała, że nie można podłączyć suszarki do kontaktu, podczas gdy za ścianą ktoś ładuje telefon.
To tylko niektóre z sytuacji, które przytrafiały nam się każdego dnia. Jak zacinająca się winda, która co drugie piętro wraca na dół albo lodówka, która w środku nocy wydaje dźwięki jak podczas nalotu bombowców. A potem przyszła wiosna i na całym piętrze rozgościł się aromat środków na karaluchy. I nie piszę tego po to, żeby kogokolwiek przestraszyć. Są to natomiast aspekty, o których warto wiedzieć, zanim zdecydujesz się zamieszkać w takim multikulturowym środowisku.
Transport i bezpieczeństwo
Moją pierwszą podróż metrem moskiewskim przeżyłam z zamkniętymi oczami. Byłam przekonana, że jest to ostatni dzień w moim życiu. I kiedy pośrodku ciemnego tunelu, kilkadziesiąt metrów pod ziemią pociąg nagle się zatrzymał, moje serce stanęło.
A potem rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że nikt nawet tego nie zauważył. Każdy pochłonięty był swoimi sprawami, muzyką w słuchawkach, poranną prasą czy też lekturą e-booka. Pamiętam że kiedy spytałam o to naszą moskiewską wykładowczynię, powiedziała mi, że oni po prostu już się do tego przyzwyczaili. Że każdego dnia w Moskwie (i całej Rosji) dzieje się tyle niebezpiecznych sytuacji, że gdyby miała przejmować się każdą z nich, to w ogóle nie wstawałaby z łóżka.
A w porównaniu do autobusów, taksówek i słynnych na cały świat marszrutek, czyli podmiejskich autobusów, kursujących po ustalonych trasach, metro to zdecydowanie najbezpieczniejsza forma transportu.
Czego nauczyło mnie życie, czyli Rosja w praktyce
Nie sposób w jednym artykule streścić ogromu przeżyć, których doświadczyłam przez te kilka miesięcy. Bez dwóch zdań studia w Moskwie były moją największą życiową przygodą. Miejsca, które zwiedziłam, ludzie, których poznałam i sytuacje, w jakich musiałam sobie poradzić bardzo wpłynęły na mój dalszy rozwój osobisty i zawodowy.
Jeśli chcesz poznać te historie, koniecznie wysłuchaj w całości szóstego odcinka podcastu. Wspominam w nim wiele barwnych opowieści z moskiewskich czasów.
Natomiast największą wartością studiów w Moskwie wcale nie była sama nauka rosyjskiego – chociaż nie ukrywam, że właśnie tam moje umiejętności wskoczyły na zupełnie inny poziom. Najważniejszą lekcją była wiedza, którą zdobyłam o sobie samej.
Dzięki życiu w Rosji:
- Nauczyłam się świadomie zarządzać finansami (zwłaszcza że do dyspozycji miałam miesięczne stypendium, które wystarczało na dwa tygodnie);
- Każdego dnia pokonywałam własną barierę językową i komunikacyjną oraz strach przed życiem w jednym z największych miast na świecie;
- Przekonałam się, że nie ma sytuacji, w której sobie nie poradzę oraz że nie ma takiej liczby książek, których nie byłabym w stanie przewieźć przez granicę 😉
- Utwierdziłam się w przekonaniu, że język rosyjski i tłumaczenia są moją pasją i tym, z czym pragnę związać moją przyszłość.
A o tym, jak potoczyła się moja kariera zawodowa i czy faktycznie zostałam tłumaczem literatury, możecie posłuchać w piątym odcinku podcastu oraz przeczytać w artykule, który znajdziecie tutaj!
Podobał Ci się ten artykuł? Zostaw komentarz albo poleć go osobie, która może skorzystać z zawartych w nim wskazówek.
Jeżeli chcesz posłuchać innych odcinków podcastu „Biznesowe Potyczki Językowe”, zajrzyj do zakładki PODCAST lub zasubskrybuj mój kanał na Spotify.
Zapraszam Cię też na mój FANPAGE.
A jeśli interesuje Cię temat komunikacji językowej, transkrypcji, podcastów, szukasz tłumacza, copywritera albo Wirtualnej Asystentki – skorzystaj z bezpłatnej konsultacji i przekonaj się, w jaki sposób mogę wesprzeć Twój biznes!
Tak miło jest poczytać tekst kogoś, kto też lubi Rosję… Ja pierwszy raz tam pojechałem w 1999r. to dopiero były „czasy”. Hotem w Murmansku glowne wejście miał wynajęte na sklep a do hotelu wchodziło sie drewnianymi drzwiami gdzies z boku. W pierwszej chwili myślałem że osoba ktora mnie tam prowadziła chce mnie napaść… Potem były barwne wyjazdy na Kaukaz, Bajkał, oczywiście Moskwa i Petersburg -słynna RAN na Pobieriezhu Makarova no i wiele innych rzeczy, chyba kilka ton skalnych prób, zdążyłem pomagać wnościc mikrosondę po schodach na 3 piętro bo do windy się nie zmieściła i wszyscy doktoranci musieli pomagać no i kazano nam …przekopać trawnik w Apatitach… a potem zaczeły się przyjaźnie na długie lata i poznałem moją zonę 🙂
Tak mineło 20 lat…
zapraszam na stronę mahuber.com i do kontaktu 🙂 Chętnie podzielę sie moimi wrażeniami i kontaktami naukowymi.
Panie Miłoszu, serdecznie dziękuję za komentarz! Piękna historia, na pewno zajrzę na stronę. Zazdroszczę tylu wspomnień i przygód w tym wspaniałym kraju 🙂